niedziela, 17 maja 2015

Armstrong, kłótnie i niedomówienia


Rozdział 13


Tak jak się umówili, spędzali razem wieczór. Początkowo mieli przyjść tylko Lola, Will, Sean, Elaren i Rosseta, ale Lola namówiła też Michaela i jego kochanka, Dymitra. Nie znała go zbyt dobrze, ale widziała jak bardzo Michael go kocha, więc postanowiła bliżej go poznać. Oczywiście, kiedy para wampirów została zaproszona, Michael przekonał też Feliksa, by ten wybrał się z nimi. Ten po tej całej sytuacji z Williamem był średnio przekonany, ale uznał, że zachowa twarz i pójdzie tam, tak jakby nic się nie stało.
Siedzieli w pokoju Williama, bo był największy. Na początku chcieli wykorzystać pokój wspólny, ale późnym wieczorem robiło się tam chłodniej, bo w nocy nikt nie dokładał do kominka. W mniejszych pomieszczeniach ciepło dochodziło przez rury i utrzymywało się dłużej. Donieśli sobie krzesła, chociaż nie wszyscy zajmowali miejsce przy stole. Michael i Dymitr siedzieli na kanapie i rozmawiali o czymś z siedzącym obok nich Feliksem, który zajmował fotel. Śmiali się, co raz, ale na początku rozmawiali tylko we trzech, bo dziewczyny znosiły jedzenie, a Sean z Williamem rozpalali w kominku. Elaren się jeszcze nie zjawił. Kiedy jednak wszyscy się już uporali z tym, co chcieli zrobić, udało im się usiąść przy stole razem i zacząć rozmawiać. Elaren zjawił się wraz z dziewczynami i pomógł im trochę przy zastawianiu stołu.
– Gdzie w końcu znalazłaś Elarena, Lola? – zapytała nieco rozbawiona Rosseta. Elf zajmował miejsce  u szczytu stołu po jednej stronie dziewczyny, po drugiej siedział William. Obok niego miejsce zajmował Michael, a przy drugim końcu stołu Dymitr. Naprzeciw księcia, wampira i dziewczyny siedział Feliks i Sean z Rossetą. Dziewczyna wystawiła Rossecie język, ale też się do niej uśmiechnęła, po czym odpowiedziała:
– To on mnie znalazł w wspólnym pokoju. – Elaren spojrzał na nią ze dziwieniem. Kiedy otworzył usta, by zaprotestować i wyjaśnić  jak to w rzeczywistości wyglądało, dostrzegł spojrzenie Loli, wyrażające powagę. Ogromną dawkę powagi i nawet lekki uśmiech, jaki mu posłała, nie potrafił jej przysłonić. Zamknął usta, posyłając jej pytające spojrzenie, ale ta odwróciła od niego wzrok i moment później zagadnęła Dymitra, chcąc z nim wreszcie pogadać.
– Ile jesteście parą z Michaelem? – Chłopak spojrzał na czarownicę. Zaśmiał się lekko rozbawiony.
–  Podać ci w wiekach, czy dekadach? – Wszyscy zaśmiali się równo, patrząc na Dymitra z sympatią. Michael po chwili dodał:
– Poznaliśmy się w Rosji w okresie Wielkiej Smuty. Dokładnie w czasie Dymitriad. – Lola pokiwała ze zrozumieniem, kalkulując w głowie, ile to mniej więcej lat. I wyszło jej, że nieco ponad cztery wieki.
– Kandydowałeś na cara? – zapytał z uśmiechem na ustach Sean. Dymitr spojrzał na niego, z rozbawieniem iskrzącym się w oczach. Uśmiechał się przy tym połową twarzy.
– Chciałem, ale wpadłem na Michaela. – odpowiedział, spoglądając na kochanka z czułością.
– To ja wpadłem na ciebie. Dosłownie. – parsknął młodszy wampir i dotknął jego uda pod stołem. Było przyjemnie i spokojnie. Kiedy temat zszedł z pary wampirów, zaczęli rozmawiać o Seanie i Rossecie, ale nie trwało to długo, bo zawstydzony Sean wstał od stołu. Zaczął tłumaczyć, że przyniósł ze sobą magnetofon. Kiedy Will to usłyszał, poderwał się z miejsca i ruszył za chłopakiem. Był naprawdę podekscytowany.
– Szpulowy, staruszek widać. – powiedział, kiedy go zobaczył. Kiedy dostrzegł wtyczkę, strapił się i odezwał ponownie. – Ale przecież tu nie ma gniazdek, Sean. Przewidziałeś to? – Chłopak przez moment wyglądał, jakby nie przewidział. Jednak zaraz niemal wykrzyknął:
–  Od czego jest magia?! – I faktycznie, zadziałało. Po chwili po pokoju rozbrzmiewał dźwięk jazzowych rytmów, na co Dymitr cały rozjaśniał i aż poprawił się na miejscu. Spojrzał na Michaela w tym samym momencie co on na niego i uśmiechnął się do niego szeroko. Aż zapachniało mu latami dwudziestymi, które spędzili w Stanach. Sean od razu zaprosił Rossete do tańca, choć ta chwilę się wzbraniała, tłumacząc, że nie zna tej muzyki i nie wie, jak do niej tańczyć. Ale w końcu poddała się i poszła się kołysać z chłopakiem kawałek od stołu. Lola chciała wyciągnąć Elarena, ale ten stanowczo odmówił, przepraszając ją i całując po rękach. Nie miał pojęcia jak się do tego ruszać, nie chciał się przed nią wygłupić. Tak więc dziewczyna porwała do tańca Williama. Młody książę miał przez chwilę obiekcje, jednak dostrzegając wyzywające spojrzenie Feliksa, ostatecznie ruszył z dziewczyną na środek. Pierwsza piosenka była całkiem spokojna, więc kołysali się do „In The Mood”, z kolei druga nabrała tempa. „It don’t Mean A Thing” porwało do tańca nawet Michaela i Dymitra. Lola pociągnęła Feliksa za sobą, a William Elarena. I tym sposobem wszyscy zaczęli tańczyć. Było zabawnie, co raz ktoś się śmiał i potykał o czyjeś nogi. Wyszło na to, że Lola tańczyła z trzema panami, do chwili, gdy Elaren porwał ją w ramiona przy piosence Louisa Armstronga „I’m in the Mood for Love”. 

Dla umilenia czytania i lepszego wczucia się w jazzowe klimaty:

Will i Feliks zostali sami i zrobiło się trochę dziwnie. Może i tak by nie było, gdyby nie dzisiejsza sytuacja sprzed południa, jednak… No i ta piosenka. Will zaczerwienił się mocniej, choć nie było tego aż tak widać przez wypieki jakich dostał od tańczenia. Patrzył w podłogę, rozważając czy może nie usiąść, kiedy usłyszał chrząknięcie. Uniósł spojrzenie i dostrzegł wyciągniętą dłoń Feliksa. Ten patrzył na niego z zawadiackim uśmiechem, ale po chwili przygryzł nieco wargę i spojrzał na niego zachęcająco. William chwycił jego rękę i dał się przyciągnąć. Patrzył mężczyźnie w oczy, gdy ten złapał go w talii, a drugą ręką trzymał go za dłoń i zaczął się z nim kołysać do rytmu. William położył mu dłoń na ramieniu i pozwolił mu prowadzić. Feliks nie spuszczał wzroku z jego twarzy, więc Will też się w niego wpatrywał. Patrzył na jego oczy, takie ciemne, w tym świetle niemal czarne, okolone czarnymi, długimi rzęsami. Jakoś tak samoistnie przeniósł spojrzenie na jego usta. Musiały być miękkie. Poczuł zbierającą mu się ślinę w ustach i od razu ją głośno przełknął. Kiedy zorientował się, że gapi się na wargi mężczyzny, spłonił się widoczniej i opuścił spojrzenie w dół. Nie było mu jednak dane długo podziwiać podłogę, bowiem Feliks złapał jego podbródek w dwa palce i uniósł mu głowę tak, by spojrzeć mu w oczy. Zakręcił nim i odwrócił plecami do siebie. Will sapnął zaskoczony, ale oparł się o jego plecy. Kiwali się jeszcze do rytmu, po czym wrócili do poprzedniej konfiguracji. Jeden kosmyk włosów zasłonił Willowi oko, więc spróbował odgonić go podmuchem powietrza z warg, ale mu się nie udało. Dlatego Feliks zabrał na moment dłoń z jego talii i odsunął mu włosy z twarzy. Ponownie objął go w pasie i tym razem przyciągnął dużo bliżej. Will sapnął zaskoczony i ścisnął mocniej ramię czarodzieja. Feliks był tak cholernie blisko, że aż zaschło mu w ustach. Oblizał pośpiesznie wargi i pozwolił sobą zakręcić ponownie. Wracając w ramiona mężczyzny potknął się nieco i tylko cudem minął jego usta, przesuwając wargami po jego szczęce. Spiął się cały, a chwilę później piosenka się skończyła. Wtedy Will odsunął się gwałtownie, dziękując za taniec i wracając do stolika. Inni bawili się dalej, a Feliks nie mając pomysłu, co ze sobą zrobić, poszedł za Williamem.
– Przynajmniej nic nie stłukłeś. – Will spojrzał na niego z oburzeniem, po czym prychnął i odpowiedział:
– A ty nic nie upuściłeś. – Feliksowi zszedł uśmiech z twarzy. Jednak po chwili westchnął lekko i rzucił spokojnie.
– Robimy postępy, Willy. Robimy postępy.  – Trwali w zupełnej ciszy. William usiadł na krześle i zaczął jeść winogrona. Feliks zajął swoje miejsce i udawał, że patrzy na bawiące się towarzystwo, ale co raz zerkał na chłopaka. Ten go jednak uparcie ignorował. Czuł się dziwnie z tym wszystkim. To przez Feliksa Ryan się wtedy wkurzył i wyszedł w nocy. To znaczy nie bezpośrednio przez czarodzieja, ale, gdyby nie był taki seksowny i pociągający, William nie fantazjowałby o nim podczas seksu z Ryanem i być może to wszystko nie miałoby miejsca. Czuł głupią złość do mężczyzny, choć właściwie ten nie był winny temu, co się stało. W dodatku miał ogromne poczucie winy. Ryan wyznał mu miłość. I miał nadzieję, że będzie mógł mu wszystko wynagrodzić, dlatego nie zamierzał próbować czegokolwiek z Feliksem. Choć ten go jawnie podrywał. Cholera! Był wkurzony, a wraz z jego narastającą złością pochłaniał większe ilości owoców. Po kilku kolejnych piosenkach płyta się skończyła, a niemal wszyscy zmęczeni wrócili do stołu. Niczego nie było widać tylko po Dymitrze i Michaelu. Kiedy wszyscy odzyskali równy oddech zrobiło się dużo bardziej leniwie. Rozmawiali ze sobą spokojnie, najwięcej jednak między sobą. Lola starała się jakoś zagadać Williama, który zrobił się jakiś ponury, choć starał się tego po sobie nie pokazywać. Dziewczyna zarejestrowała sytuację między nim a Feliksem i zamierzała go o to szczegółowo wypytać przy najbliższej okazji. Dostrzegła też, że Feliks co raz zerkał na Williama, choć ten w ogóle nie patrzył w jego stronę. Nawet usiadł bokiem, by go nie kusiło. Lola strapiła się na ten widok. Nic jednak na razie nie mówiła, zamierzając zacząć temat z chłopakiem przy lepszej sposobności.

Całowali się, jak opętani. Kiedy tylko dotarli do swojego pokoju, niemal zdzierali z siebie ubrania, gryźli się prawie i drapali w szaleńczym podnieceniu. Dymitr oplótł Michaela nogami w pasie i dał oprzeć się o ścianę. Mężczyzna zdarł z niego koszulę, słyszeli tylko dźwięk upadających guzików o podłogę. Objął młodszego wampira za szyję mocniej i odchylił głowę, gdy ten zaczął całować go po szyi. Od ściany przenieśli się do stołu, na którym Michael oparł chłopaka i zaczął ściągać mu spodnie. Dymitr był zupełnie nagi, kiedy Michael zdążył jedynie rozpiąć swoją koszulę. Starszy wampir złapał za jej poły i ściągnął ją z ramion kochanka. Michael wziął go na ręce i w wampirzym tempie przeniósł na łóżko. Kiedy blondyn leżał z twardniejącym penisem, drugi mężczyzna rozbierał się do końca. Nie zajęło mu to zbyt wiele czasu, więc od razu dopadł do Dymitra i zaczął go całować, dłońmi błądząc po jego ciele. Nie długo to trwało, a Dymitr zrzucił go z siebie i sam usiadł mu na biodrach.  Michael chciał się unieść i go pocałować, ale chłopak go przytrzymał i mu nie pozwolił.
– Chcę cię ujeżdżać. – Michael sapnął przez nos, od razu mocniej podniecony. Poczuł jak mu penis drgnął, ale nie zwrócił na niego uwagi, wpatrując się z nieukrywanym pożądaniem w Dymitra. Blondyn złapał w swoją smukłą dłoń członka młodszego mężczyzny i pomasował go powoli, ale ściskając mocno, przez co wyrwał z ust kochanka jęk.
– Ale potem zmieniamy. Lubię cię mieć pod sobą. – Rzucił mężczyzna i przejechał chłopakowi dłońmi po dole pleców, zmierzając w stronę pośladków. Dymitr uśmiechnął się do niego połową twarzy, po czym powiedział
– Rozciągnij mnie. – Uniósł się lekko i rozchylił sobie pośladki palcami. Michael poślinił palce i przesunął nimi po rowku blondyna. Dymitr od razu sapnął ciężej i oblizał swoje pełne usta. Miał je lekko uchylone, a oczy mrużył, patrząc w dół na mężczyznę. Po chwili Michael wsunął jeden palec w jego wnętrze. Starszy wampir westchnął ciężej i mimowolnie przymknął oczy. Czuł, jak kochanek przyjemnie go masuje, wciskając wilgotny palec coraz głębiej. Po dłuższej chwili wsunął kolejny, tym razem wyrywając z kochanka cichy jęk. Dymitr przesuwał dłonią po swoim członku, powoli, jednak na tyle stymulująco, że był już w pełni twardy. Podobnie jak Michael, któremu do pełnego wzwodu był po prostu potrzebny Dymitr. Nie musiał robić wiele, by mu stanął.
– Już. – zażądał, łapiąc za dłoń Michaela, chcąc odsunąć ją od swojego tyłka. Mężczyzna ściągnął nieco brwi w sprzeciwie i przytrzymał dłoń przy jego wejściu, chociaż palce zdążyły się wysunąć.
– Jeszcze nie. – zaprotestował, próbując wsunąć je ponownie. Dymitr jednak cofnął biodra i pochylił się nad nim.
– Sam wiem lepiej. – rzucił twardo, tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Ja, za to czuję, że nie jest jeszcze wystarczająco rozluźniona. – powiedział Michael, już nieco łagodniejszym tonem. Dymitr też spojrzał na niego czulej, jednak kontynuował pewnym głosem.
– Będzie intensywniej. – Poprawił się nad biodrami mężczyzny i chwycił pewnie jego penisa. Chwilę później się na niego nabił z głośnym jękiem. Michael przypatrywał mu się badawczo, choć na moment przymknął powieki pod wpływem nagłego, obezwładniającego niemal dreszczu, który przeszedł przez jego ciało.
– W po… porządku? – wydyszał, skrajnie podniecony. Pragnął się w niego mocniej wbić, ale to Dymitr panował nad sytuacją. Chłopak miał pochyloną głowę i oddychał głęboko, starając się nie spinać. Chciał tego i nie zamierzał wszystkiego zepsuć. Dlatego uniósł spojrzenie na kochanka i uśmiechnął się do niego. Pokiwał głową na znak, że jest okej, po czym pochylił się opierając ręce na ramionach Michaela i wpił się w jego usta. Po chwili zaczął się poruszać, unosząc i opuszczając biodra. Michael przesuwał zachłannie dłońmi po jego miękkiej, teraz rozgrzanej skórze. Normalnie była chłodna. Tylko te wampiry, które były poczęte ze związku dwóch krwiopijców do pewnego wieku zachowywały wszystkie ludzkie cechy. Oni byli ludźmi, którzy zostali przemienieni i wraz z przemianą utracili większość ludzkich potrzeb. Całowali się, a Dymitr poruszał się na członku kochanka coraz szybciej. Z ust wyrywały mu się głośniejsze jęki, podobnie jak Michaelowi, który zaciskał dłonie na pośladkach lub bokach blondyna i powarkiwał momentami z przyjemności. W pewnej chwili złapał Dymitra i przerzucił na plecy, samemu nad nim zawisając i nieprzerwanie pieprząc go mocnymi i szybkimi posunięciami. Blondyn automatycznie zarzucił mu ręce na szyję i odchylił gwałtownie głowę z głośnym jękiem. Czuł zbliżające się spełnienie. W dodatku dłonie mężczyzny, które zdawały się znać wszystkie jego czułe punkty. Niemal płonął, a bał się ognia, jak mało która istota w wszechświecie. Michael złapał jego nogę i zarzucił ją sobie na biodro ułatwiając w ten sposób dostęp do jego wejścia. Doskonale widział jak jego członek znikał w wnętrzu Dymitra, by po chwili wysunąć się z niego i ponownie w nie zagłębić. Musiał przenieść wzrok gdzieś indziej, bo czuł, że mógłby niespodziewanie wystrzelić, gdyby wpatrywał się tam dłużej. Dymitr puścił jego szyję i złapał się mocno kołdry, zaciskając na niej pięści tak mocno, że aż mu kostki pobielały. Miał ściągniętą w grymasie rozkoszy twarz, a powieki przymknięte, choć uchylał je, co jakiś czas, by spojrzeć na ukochanego. Michael pochylił się nad nim bardziej i złożył na jego ustach pocałunek. Po chwili przyśpieszył do nieludzkich prędkości i nie minęło wiele czasu a obaj szczytowali w mocnym uścisku.
Michael wysunął się z niego i opadł na pościel obok. Chwilę trwało nim obaj złapali równy oddech. Seks był czymś, po czym każdy wampir, niezależnie od wieku czuł się zmęczony. Oczywiście odzyskiwał siły szybciej niż przeciętny człowiek, mimo to przez chwilę potrzebował wytchnienia.
– Trochę szybko. – prychnął rozbawiony Michael. Czuł się, jak nastolatek przy tym chłopaku. Dymitr spojrzał na niego i oblizał się lubieżnie, po czym położył się na boku, by móc się mu lepiej przyglądać. Michael był zupełnie nagi i tak harmonijnie zbudowany. Miał gładkie, ładnie zarysowane ramiona, umięśnione, ale nie przesadnie. Jego blady, równie gładki tors, mięśnie brzucha i pierś, na której Dymitr uwielbiał się wylegiwać. Gruby i długi penis okolony ciemnymi, gęstymi włosami. Mocne uda i nieco owłosione łydki. I jego twarz. Nieco sroga na pierwszy rzut oka. O ostrych rysach. Ciemne, przenikliwe oczy. Długi, prostu nos i wiecznie wydęte lekko wargi, jakby w kpiącym i nieco zniesmaczonym wyrazie. Był tak cholernie przystojny. I jeszcze te jego włosy. Gęste i ciemne, w których pragnął zanurzać dłonie i przeczesywać je palcami. Były takie gładkie…
– Przez większość wieczoru o tym myślałem. – powiedział spokojnie Dymitr. Jakby mówił o pogodzie. Michael uśmiechnął się połową twarzy i przymrużył przy tym oczy. Był tak okrutnie zmysłowy… Młodszy mężczyzna wyciągnął do niego dłoń i zaczął samymi palcami sunąć od jego ramienia po boku aż po sam pośladek. W tę i z powrotem. Dymitr przymknął oczy na tę subtelną i przyjemną pieszczotę, będąc kompletnie rozluźnionym, jak jeszcze od dawna nie był. Mruczał przy tym mimowolnie, czując się naprawdę cudownie.
– Zamierzasz porozmawiać z Feliksem o Patricku? – zapytał Michael spokojnie, wiedząc, że prawdopodobnie wkracza na grząski grunt. Nie zamierzał jednak odkładać pytania przez wzgląd na kochanka. Wiedział, że wszyscy powinni znać prawdę, by w razie czego wiedzieć jak odnieść się do księcia Patricka, który zamieszkiwał zamek, ale nikt tak naprawdę wiele o nim nie wiedział. W przeciwieństwie do Dymitra. Ten długo nie odpowiadał, ale widać było, że spiął się lekko, choćby po tym, że przestał mruczeć. Ściągnął też lekko brwi i zacisnął usta. W końcu jednak odpowiedział:
– I co mu powiem? – Michael skrzywił się lekko, ale odpowiedział niemal od razu.
– Prawdę. – Dymitr otworzył oczy i spojrzał na niego groźniej, naprawdę nie chcąc kontynuować tego tematu. Widział jednak, że kochanek nie miał zamiaru ustąpić, to też zdobył się na nieco złośliwą odpowiedź.
– Że się z nim jebałem? – Michael zacisnął zęby i odwrócił na moment od niego wzrok skupiając go na obrazie za oknem. Księżyc świecił do pokoju i był właściwie jednym z niewielu źródeł światła w pomieszczeniu. Na komodzie świeciła się jeszcze świeczka. Kiedy udało mu się względnie opanować, odpowiedział równie kąśliwie.
– Właśnie tak. Że go ruchałeś, a on się tobie zwierzał i dużo o nim wiesz. – Dymitr spojrzał na niego ostrzej i odpowiedział:
– Mówisz to z takim niesmakiem. Sam z nikim się nie pieprzyłeś? – Michael podniósł się na łokciach i usiadł na łóżku.
– Pieprzyłem się. Na przykład z Feliksem. – Dymitr zrobił teatralnie zdziwioną minę i zaczął rozdrażnionym, ironicznym tonem.
– No, nie wierzę! Pan wielce nieprzychylny dawaniu komuś dupy dał ci się wyruchać?! – Michael zbliżył się do jego twarzy i rzucił z złością na twarzy.
– To ja mu dawałem. – Dymitr zrobił większe oczy, po czym cały się spiął i odepchnął mężczyznę od siebie. Odwrócił się do niego tyłem i naciągnął na siebie kołdrę. – Teraz się obrazisz, tak? Czasem jesteś takim hipokrytą, Dymitr… – Leżeli w kompletnej ciszy, przerywanej tylko przez wiatr i uderzanie gałęzi o szybę okna. Michael po dłuższej chwili sam wsunął się pod kołdrę i leżał na plecach nie mogąc za nic zasnąć. Czuł się źle z tym wszystkim. Niedawno co odzyskał chłopaka, a już się z nim kłócił. To był właśnie ich pieprzony problem. Niemal ciągle się kłócili. Nie miał pojęcia, ile minęło czasu, ale postanowił, jak zazwyczaj zresztą, wyciągnąć do Dymitra rękę i się z nim pogodzić. Nachylił się nad kochankiem i zamarł z nagłego szoku.
– Dymitr, chodź do mnie... – Wampir jednak ani drgnął, tylko jeszcze bardziej wcisnął zapłakaną twarz w poduszkę. Michael dotknął jego włosów, ale ten odepchnął jego rękę. Niemal od razu odwrócił się gwałtownie i przyszpilił mężczyznę do łóżka.
– To mnie tak wkurza! – Michael zaskoczony gwałtownością z jego strony, wierzgnął pod nim, ale nie zdołał się uwolnić. Ten trzymał jego ręce w mocnym uścisku, dociskając je do materaca. – Skoro jemu dajesz, to czemu mi tak strasznie nie lubisz, co?! – Michael spojrzał na niego w jawnym szoku. Co on w ogóle mówił? Przestał się wyrywać i wziął głębszy oddech, po czym zapytał spokojniejszym tonem:
– O czym ty mówisz? – Dymitr prychnął i uśmiechnął się gorzko. Puścił go zaraz potem i zaczął się ubierać. Michael widząc, co robi, przestraszył się. – Porozmawiajmy, Dymitr. – Uniósł się z łóżka i podszedł do niego, chcąc dotknąć jego ramienia. Ten jednak odsunął się od niego i zaczął zapinać spodnie.  Młodszy wampir czuł narastający w sobie strach. Nie chciał, by kochanek znowu go zostawił przez jakąś sprzeczkę. Zaczynał żałować, że w ogóle podjął temat Patricka. – Dymitr, do cholery, nie uciekaj znowu ode mnie! – Złapał go za ramię mocno i odwrócił w swoją stronę. Widział wykrzywioną w złości twarz blondyna. Widział ból w jego oczach. Nie miał pojęcia skąd w nim nagle tyle emocji. Trzymał go ręką za ramię i tym razem chłopak się nie wyrywał. Patrzył jednak uparcie w podłogę, kiedy Michael chciał z nim złapać jakikolwiek kontakt wzrokowy.
– Wkurza mnie to. – usłyszał nagle. Jednak, gdyby nie jego wyostrzony zmysł słuchu, nie dałby rady go zrozumieć. – Że tak rzadko pozwalasz mi siebie pieprzyć. A Feliksowi pozwalałeś. – dodał z ogromną pretensją w głosie. Nadal jednak na niego nie patrzył i był cholernie spięty. Michael też się spiął, gdy to usłyszał. I jak miał mu to wyjaśnić?
– Powiem ci, ale… Kurwa, to takie żałosne. – Puścił go przerażony bliskością w chwili, gdy czuł tak ogromny wstyd. Usiadł na łóżku i zakrył twarz dłońmi. Był już tym zmęczony. Gdyby jego krew miała normalną temperaturę, to pewnie płonąłby już na policzkach niemal żywym ogniem. Dymitr od razu spojrzał na niego bystrzej i, kiedy ten się odsunął, on poszedł za nim i też przysiadł się obok.
– Powiedz, proszę. – Niemal szepnął. Michael odsunął ręce od twarzy i skrzywił się lekko. Naprawdę nie chciał mu tego mówić…, ale jak widać musiał, jeśli chciał, by wszystko było w porządku.
– Nie mam tyle siły, co ty. Ale, kiedy dominuję w łóżku, chociaż przez chwilę wiem, że nigdzie mi nie uciekniesz. Że mam nad tobą kontrolę. – Dymitr aż uchylił usta ze zdziwienia. Przez chwilę czuł się tak, jakby ktoś odebrał mu głos. Rozejrzał się po pokoju załzawionymi oczami, chcąc znaleźć cokolwiek, na czym mógłby skupić przez chwilę spojrzenie.
– Nie wiem, co powiedzieć. Myślałem, że… że nie jest ci dobrze lub tego nie lubisz. – Zawstydził się lekko. To było dla niego trudne, zwłaszcza kiedy wydawało mu się, że Michael nie lubi tego z nim robić, bo nie jest mu dobrze lub coś w tym stylu. Wkurzył się jeszcze bardziej, gdy ten oświadczył mu, że Feliksowi dawał się pieprzyć. Teraz jednak większość negatywnych emocji z niego zeszła.
– Z tobą zawsze było przyjemnie. – przyznał, patrząc przed siebie. Nie był w stanie spojrzeć kochankowi w twarz. Czuł taki przejmujący wstyd… Dymitr uśmiechnął się lekko, czując jak ogromny kamień spadł mu z serca. Przytulił się do boku mężczyzny. Zaskoczony Michael spojrzał w dół na burzę jego blond włosów, a po chwili uśmiechnął się lekko, spokojniejszy. Dymitr się nigdzie nie wybierał. Widocznie powinni więcej ze sobą rozmawiać. Z taką myślą położył się z nim do łóżka, uprzednio patrząc, jak kochanek rozbiera się przed wejściem pod kołdrę. Później zasnęli głębokim snem, mocno w siebie wtuleni.


***


William przebierał się do spania przy Loli. Ona oczywiście nie przypatrywała mu się specjalnie, gdyż sprzątała jeszcze po imprezie, jaką sobie zorganizowali. Chłopak był naprawdę zmęczony i, ledwo stał na nogach, więc kazała mu się przygotować do snu i nie zaprzątać sobie głowy porządkami. Położył się na łóżku w bokserkach i tradycyjnej tutaj białej koszuli nocnej. Zabawnie w niej wyglądał, ale była wygodna… i właściwie przyzwyczaił się w niej spać od czasu do czasu. Usłyszał kroki dziewczyny, która zbliżała się w jego stronę. Gdy tylko na niego spojrzała, posłała mu delikatny uśmiech.
– Nie idziesz do Elarena? – zapytał, odpowiadając na uśmiech. Dziewczyna zajęła miejsce obok niego.
– Poszedł od razu do pokoju się położyć. Mówił, że jest zmęczony. – przerwała na moment. Odgarnęła włosy do tyłu, po czym spojrzała na przyjaciela i powiedziała spokojnie. – Poza tym chciałam porozmawiać. – Will spojrzał na nią pytająco. Poprawił się na łóżku i rzucił:
– O czym? – dziewczyna przez chwilę patrzyła na swoje dłonie, po czym zwróciła twarz ku Williamowi i odpowiedziała:
– O tobie i Feliksie. Dzieje się coś, prawda? – William widocznie stężał na twarzy i spojrzał przed siebie, starając się niczego po sobie nie pokazywać, ale na próżno. Lola doskonale widziała, że się zdenerwował, dlatego, tym bardziej nie zamierzała odpuszczać.
– To nic takiego. – odpowiedział sztywno, nagle unikając jej wzroku.
– Nie ściemniaj. Cały wieczór pożerał cię wzrokiem. – Will spojrzał na nią z szokiem wymalowanym na twarzy. Czyli zauważyła… Przez moment miał nawet uchylone usta, ale po chwili zamrugał gwałtownie i odchrząknął, po czym odpowiedział niechętnie.
– Bo to w ogóle skomplikowane jest. – westchnął ciężko. Przetarł dłońmi twarz i nie mówił nic przez chwilę, ale w końcu kontynuował, patrząc na kołdrę. – Feliks jest przystojnym mężczyzną, no nie? – Lola potaknęła, nie będąc do końca pewną, czy Will oczekuje od niej odpowiedzi, czy nie. – Kiedy zapytałaś mnie, dlaczego Ryan wyszedł w środku nocy z namiotu, nie powiedziałem ci całej prawdy. – Przerwał na moment i wziął głębszy oddech, po czym mówił dalej. – Robiliśmy to, a kiedy dochodziłem, krzyknąłem „Feliks”. I być może Ryan, by mi to odpuścił, jak zwykle zresztą to robił, gdy ja robiłem coś okropnego, ale moment wcześniej powiedział mi, że… mnie kocha. – Lola słuchała go w napięciu cały czas, ale, kiedy mówił ostatnie słowa, aż zasłoniła usta dłonią. Zmartwiła się wyraźnie i kompletnie zabrakło jej słów. Nie miała pojęcia… – Lola, nigdy sobie z Ryanem niczego nie obiecywaliśmy. Ale podskórnie czułem, że on chciałby więcej. A kiedy mi to wyznał, fantazjowałem o kimś innym. Czuję się z tym paskudnie i chcę mu to wynagrodzić. – Dziewczyna pokiwała powoli głową, na znak, że rozumie. – Z resztą Feliks się pewnie ze mną droczy, więc to i tak nie ma znaczenia. – prychnął lekko i w końcu spojrzał na dziewczynę. Od razu tego pożałował, bowiem ta wyglądała, na co najmniej zaniepokojoną. – Jestem świnią, wiem.
– Tak. – Nie zamierzała go pocieszać. Widziała, że świetnie zdawał sobie sprawę z wagi tego, co zrobił. – Ale Will, nie oszukuj sam siebie. Skoro przez cały ten czas go nie pokochałeś, to teraz też tego nie zrobisz. – Tymi słowami chciała zakończyć ich rozmowę. Była na niego zła i nic nie mogła na to poradzić. Nie zamierzała udawać, że to, co zrobił nie było okrutne.
–Lola, zrozum, proszę. – Chłopak podniósł się z łóżka, kiedy czarownica wstała. Dziewczyna zmierzała już w stronę drzwi, ale zatrzymała się na chwilę i obejrzała na chłopaka.
– Nie, nie zrozumiem William. Po co przez tyle czasu dawałeś mu nadzieję?! Nawet nie wiesz, jak jestem teraz na ciebie wściekła. – Chłopak skrzywił się, coraz bardziej zdenerwowany.
– A ty nie wiesz, jak wielkie wyrzuty sumienia mam ja! Chciałbym mu to wszystko wynagrodzić, przeprosić go, bo…! – przerwał na moment i przebiegł wzrokiem po jej twarzy. Lola stała kilka kroków od niego. – Bo mi na nim zależy! Tylko on mnie w pełni rozumie, akceptuje i pragnie! Do niczego mnie nie zmusza, znosi wszystkie moje humory, zmiany nastroju i całe egoistycznie zło mojej osoby! Nie potrafię bez niego funkcjonować normalnie, rozumiesz?! Wiem, że to żałosne, ale chciałbym go kochać! Po prostu nie potrafię! – Dziewczyna wyglądała, jakby miała się lada moment rozpłakać. Z resztą William też. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej podeszła do niego szybko i objęła go mocno za szyję. Po chwili wybuchła głośnym szlochem, ściskając go jeszcze mocniej. Will też ją objął w pasie, czując jak wszystkie kumulujące się w nim emocje opuszczają go wraz z pierwszymi łzami, które potoczyły mu się po policzkach.
– Odzyskamy go. Nie może być inaczej. – powiedziała i odsunęła się lekko. Miała łzy w oczach. Trzymała jednak Williama za rękę. – Ale zastanów się nad tym, co powiedziałeś. Bo mi się wydaje, że to nie ma sensu William. Powinieneś przestać mu dawać nadzieję i pozwolić mu od siebie odejść. – Chłopak skrzywił się na słowa przyjaciółki, ale nie pokiwał głową i nie zapewnił jej w żaden sposób, że tak zrobi. Nie mógł jej tego obiecać, wiedząc, jak uzależniony jest od chłopaka. Dziewczyna już nic nie powiedziała, tylko puściła jego ręce. Cichym zaklęciem zgasiła prawie wszystkie światła. Zostawiła tylko świeczkę stojącą na szafce nieopodal łóżka i księżyc, który świecił do pokoju księcia. Wyszła z pokoju, a William został sam z setkami pytań w głowie i kompletnym chaosem, z którym mógł się uporać jedynie sen. Dlatego zaraz potem poszedł się położyć i spróbował zasnąć. Mimo swoich ambitnych planów, ta noc okazała się być dla niego okrutnie długa.


1 komentarz:

  1. Ech, trzymam kciuki za Felixa, może jednak sie wszystko poukłada jest dwóch braci di dyspozycji prawda?:-)

    OdpowiedzUsuń